Zamek nad jeziorem

[Logan]

Alyss:
-To akurat chyba zależy. Wmówiłam mu, że wszyscy są źli i chcą go zabić. Co prawda, wtedy tak było.

[Connor]

- To skoro wtedy tak było...

[Logan]

Alyss:
-Wychowałeś kogoś? Ja się nigdy na matkę czy też starszą siostrę nie nadawałam. A tu przychodzi taki wilkokrwisty i trzeba go nauczyć co i jak. Popełnisz jeden błąd, cała lawina leci-westchnęła ciężko-Szkoda mi małego, jego ojciec coś miał do niego i do mnie zresztą też.

[Ezio]

Connor:

Rozłożył bezradnie ręce. On nigdy nikogo nie wychowywał. Ezio się nie liczy, bo ten się sam sobą zajmował. Więc Connor nawet jako starszy brat się nie miał jak wykazać.

[Logan]

Alyss:
-Dobra, nie będę się tu już użalać. A co z tą skrzynką, co?

[Ezio]

Connor:

Wzruszył ramionami. Nie miał zielonego pojęcia. Było to dobrze widać po jego twarzy.

[Logan]

Alyss:
Westchnęła.

[Alexandra]

Connor:

Podniósł z ziemi skrzynkę. Zaczął się jej przyglądać uważnie. Może jednak dałoby się sforsować kłódkę? Nie chciało mu się po całym mieście szukać brata.

[Logan]

Alyss:
Spojrzała na Connora, później przenosząc wzrok na skrzynkę.

[Connor]

Burknął coś pod nosem, zrezygnowany.

[Logan]

//Alyss i Connor idom na zebranie?

[Alexandra]

// Idom, idom! xD

[Logan]

//Idiom? Aaaa.. Idooom... Cholerne idiomy
Alyss:
-Nie ma przypadkiem jakiegos zebrania?-spytała

[Connor]

// Że what?... xD

Zmarszył brwi. Jakiego zebran...? A, no tak...
- Noo... Chyba miało być coś dzisiaj.

[Alyss]

-Idziemy?-przekrzywiła głowę spoglądając na brata.