Amazing Monster Wolf's World
Miasto => Część północna => Wątek zaczęty przez: Nicki w Grudzień 21, 2014, 17:46:37
-
To co powyżej. <Prosz Lyss ;-;>
(http://gfx.mmka.pl/newsph/455737/1351337.3.jpg)
[ ;3 ]
-
Łowcy przyciągnęli tu Nicki i Ezia. Alyss udało się dotrzeć do okna. Przywiązali wilkokrwistych do stołów. Mocno, tak by uniemożliwić przemianę. Lyss przygryzła wargi.
-
Poruszała palcem u ręki.
-
Środki nasenne przestawały działać. Ezio powoli otworzył oczy. Nadal myślał, że jest Erickiem i zastanawiał się, co ci dziwni goście mogą od nich chcieć. Spojrzał na towarzyszkę. Oboje byli mocno związani. Cicho jęknął.
-
Obudziła się.
-Gdzie ja...Ez... Er....rick?- spojrzała na chłopaka obok. Zobaczyła jednego z łowców. Nie! On nie może przejść tego jeszcze raz...
-
Alyss poruszyła się nerwowo. Obserwowała jak łowcy podchodzą do związanych. Słyszała. Wiedziała już co planują. To co mieli zrobić z nią. I co zrobili z Nim.
Wstała i chyłkiem przemknęła się do wyjścia.
-
// Lyssssss... Weź kieruj tymi łowcami xD Co tam robią, gadają xD
-
//Ekhem właśnie to zrobiłam. Podeszli przeta do więźniów i gadają o krajaniu na kawałki.
-
// O gadaniu nic nie napisałaś... ::) Chyba, że źle zrozumiałam xD
-
//Kij z tym =3
-
//XD
-
Jeden z łowców podszedł do Nicki.
-Wiesz co teraz zrobię? Najlepszą kara jest wyrywanie paznokci osobie przytomnej. To podobno boli. W każdym razie krzyczą wtedy strasznie-uśmiechnął się biorąc do ręki dziwne urządzenie.
-
Asasyn(, niewiedzący o tym, że jest Asasynem) zbladł i przenosił wzrok z owej maszyny na Nicki i z powrotem.
-
Wpadła, nie tracąc czasu na otwieranie drzwi wskoczyła przez okno. Szkło posypało się z hukiem, skutecznie odwracając uwagę łowców. Przemieniła się w jej dłoniach zawirował nóż i uderzyła. Walczyła ale było ich zbyt wielu. Została obezwładniona.
-
Wyrywała się kopiąc, usiłując gryźć. Jeden z nich nożem tworząc długą, krwawą linię na jej ramieniu odsłonił Znak. Łowcy zamarli na chwilę.
-Czyli to ona. Trzeba by ją...-nie dokończył.
Przywiązana do słupa Alyss zaczynała tracic przytomność, chwilami obraz zaczynał sie jej rozmazywać. Krew ciekła bowiem nie tylko z rozoranego ramienia, ale też z boku i kilku drobniejszych ran na twarzy.
Machneła głowa usiłując się podnieść. Zarobiła jednak tylko kopniaka w zraniony bok co spowodowało silniejszy krwotok.
-
Przybiegli tu i porozumiewając się na migi zaatakowali łowców z zaskoczenia.
-
Przybiegł razem z resztą. W czasie, gdy tamci byli zajęci walką z łowcami, on uwolnił związanych.
-
Znowu się podniosła tym razem nie przypłacając tego kolejnym uderzeniem. Spróbowała rozciąć więzy w międzyczasie uchylając się przed ciosem noża. Kopnięciem sprawiła, że przeciwnik stracił równowagę. Kawałkiem szkła udało jej sie trafic w oko łowcy. Ten zawył z bólu.
-
// Ekhem xD
-
//Jak to napisałam było tylko gdy =3 Załóżmy że twój post nie tyczy się Lyssie, bo ona została zabrana nieco dalej. Może być?
-
// Jam to celowom zrobiła xD Niech Ci ta będzie... Ty, ale poczekajmy na Nicki, bo nas wyświęci xD
-
//Okaaay =33
-
/Zabije!
Ocknęła się. Podbiegła do Ezia/Ericka.
-Jesteś cały?- zapytała pośpiesznie.
/A może Nicki nie uda sie uciec? XD
-
// Gdyby Ezio był Eziem, to by na to nie pozwolił xD
-
/Ale póki co nim nie jest :D
-
// Naaaraaazie xD Nigdy nie wiadomo, kiedy się "zmieni" xD
-
//Nie szybko. ;-; Bynajmniej mam taka nadzieje. Piszesz tego posta? xD
-
- Taa, chyba taa - mruknął, będąc w szoku po tym, co zobaczył. Ludzie zmieniający się w wilki ratują go przed dziwnymi porywaczami. Chyba coś nie w porządku z jego głową... To nie może się przecież dziać naprawdę!
Tymczasem toczyła się krwawa bitwa pomiędzy łowcami i Asasynami. Ciężko było przewidzieć, kto wygra.
________________
On się potem zabije, jak się dowie, że nie pomógł Nicki xD
-
-Dobra...teraz ci wszystko powiem!- powiedziała do niego dość spokojnie.
-Ty jesteś taki jak ja i oni, tylko nie wiem czemu...jak ci to powiedzieć- urwała.
-Nic nie pamiętasz, myślisz że jesteś Erickiem, a tak naprawdę nazywasz się Ezio i czasami kontaktujesz normalnie...- słowa same popłynęły jej z ust.
-I tak mi nie uwierzysz...- zakończyła.
-I to łowcy cię tak urządzili, bo ty też jesteś wilkiem!-powiedziała i poczuła nóż wbity w plecy. Odwróciła się i zobaczyła łowcę. Mocno krwawiła. Powoli osunęła się na podłogę obok chłopaka.
-
// Nie... On nie zdradzi... Impossible ... xD
Nie bardzo chciało mu się wierzyć, ale... W momencie, kiedy łowca zaatakował Nicki, po zdradziecku, wybijając nóż w plecy, znów zabolała go głowa i ... powrócił Ezio di Auditore.
Niewiele rozumiał z tego co widział, ale jedno było pewne: ktoś ranił Nicki! Z wściekłością rzucił się na łowcę, który nie miał z nim szans.
Skoczył z powrotem ku dziewczynie. Miał zaszklone oczy, chodź starał się to ukryć.
-
Krew szybko uchodziła, ale Nicki jeszcze kontaktowała.
-Erick?- zapytała słabym głosem.
-
- Ezio... - uznał, że majaczy. Ona nie może umrzeć! Nie! Nie zważał na to, że wokół niego lało się mnóstwo krwi. Wziął dziewczynę na ręce i wyniósł na zewnątrz. Usiłował zatamować krwawienie, za wszelką cenę. Przecież on by życie za nią oddał!
-
-Jeszcze przed chwilą nie miałeś pojęcia kto to Ezio...- powiedziała już bardzo cicho.
-
- Cholera, proszę Cię... Nic nie pamiętam!... - jęknął.
A wewnętrz, tymczasem, wielka bitwa...
-
-Nie ważne...- wykrztusiła. Krew płynęła, jednak coraz mniej. Po chwili przestała się lać. Nicki osunęła się na ziemie i zamknęła oczy. <zemdlała a nie zmarła.>
-
//*Straciła przytomność
-
- Nie! - krzyknął - Nie! Nie!
Po policzku popłynęła jedna, druga łza, piąta, dziesiąta... Nigdy nie uważał na lekcjach, na tych o pierwszej pomocy również nie. Dlaczego?...
_________________
Szczerze, to ja nie mam pojęcia o pierwszej pomocy xD
-
Poruszyła delikatnie ręką.
-
// Nieprzytomna? Dobra ... xD
Przypomniał sobie, że kiedy on był ranny, Nicki przykładała mu do rany jakieś takie ziółka... Na całe szczęście, rosły i tutaj. Nazrywał ile tylko mógł i nałożył na jej ranę. Miał nadzieję, że to coś da.
-
Po chwili miała już więcej sił. Popatrzyła na chłopaka.
-Dzięki...emmm- powiedziała cicho nie wiedząc z kim ma do czynienia. Próbowała wstać, lecz upadła na ziemię. Chyba nie miała jeszcze wystarczająco dużo siły.
-
Szybkim ruchem wytarł zapłakaną twarz.
- Uhmm... Leż na razie - rzucił, udając chłodny ton. Odsunął się o dwa kroki i odwrócił głowę, żeby nie widziała zaczerwienionych oczu. Nie był przyzwyczajony do okazywania uczuć. Uważał to za słabość.
-
Gdy tylko Ezio się odwrócił wstała podeszła w stronę okna.
-
Teraz dopiero dotarło do niego, że tam wewnętrz przecież się leją.
- Zostań tu - rzucił do Nicki i pobiegł do środka.
Na ziemi leżało już kilka trupów. Auditore walczył na raz z dwoma przeciwnikami na raz, Konrad oberwał, Alex próbował mu jakoś pomóc, a Omar ich osłaniał. Ezio rzucił się na pomoc wujkowi.
-
Connor zdążył już wykończyć dwóch. Teraz rąbnął swoim tomahawkiem łowcę, który próbował zastrzelić Omara.
-
NIE! Co jeżeli teraz mu się...pokręci w głowie!
Nie wiedziała co zrobić. Przecież Erick nie dałby sobie rady. Zmieniła się w wilka i mimo ran zaczęła gryźć łowców. O mały włos nie oberwała, w dobrej chwili zrobiła unik.
-
Udało jej się uwolnić z więzów i ujść z życiem. Wdała się w walke z kolejnym łowca czujnie obserwując Nicki. Była zbyt osłabiona by zadawać ciosy ze swoją niemal nadnaturalna prędkością więc pozostała przy zwykłej technice. Zaatakowała z nożem w ręce, trafiając w brzuch. Syknęła patrząc w nieruchomiejące oczy łowcy. Pchnęła ostrze jeszcze głębiej. Ktos z tyłu podciął jej nogi. Wylądowała na ziemi usiłując trafic w oczy napastnika. Zrezygnowała z ludzkiej postaci i w wilczej udało jej sie oswobodzić. Z cichym westchnieniem bólu ruszyła pomóc reszcie Asasynów.
-
Była bardzo zmęczona, czuła straszny ból, a łowców ciągle przybywało. Cholera! Skąd ich tyle!
Patrzyła to na Lyss, to na Ez..Er... na któregoś z nich.
-
Zerknęła na Nicki. Jeśli ona tu zostanie, nie przeżyje. Udało jej się dobić do Nicki.
-Musisz stąd zniknąć-warknęła z trudem bo krew zalewała jej pysk.
-
Nie lubiła gdy ktoś jej rozkazywał. W tej sprawie Alyss miała rację. <proszem zapoznać się z jej charakterkiem XDD> Ale no cóż. Nie może stąd iść. Pokwiała przecząco głową. W tej samej chwili za Lyss pojawił się jeden z łowców.
-
Z trudem zmusiła łapy do kolejnego wysiłku. Strzał i odrzuciło ją w tył. Kula przebiła ciało. Alyss wściekła rzuciła się na łowcę. Jek kły rozszarpały jego gardło.
-Nie rozumiesz? Zostając tu możesz skazać nas wszystkich na śmierć.
-
//I teraz jestem w kropce. ;-; Cytat z KP:
~Ma charakterek, nieufna, tajemnicza,uparta ale oddałaby życie za swoich.
-
//Niach, niach..
-
//Com ja mam zrobić? XD
-
//Nwm... Ale Lyss by nie poszła. A jej by sie to przydało. Krwawi jak cholera.
-
-Lepiej ty idź- powiedziała w końcu.
-Jesteś dużo bardziej ranna- powiedziała ze złością.
-Po za tym jestem assasynką, dam sobie radę- powiedziała i pobiegła do dwóch łowców. Przewróciła ich i zapominając o bólu, przegryzła im tchawice. Zmieniła się w człowieka i wbiła jednemu z nich nóż do brzucha.
-
Alyss zignorowała Nicki. Chce umierać, niech umiera.
Postapiła kilka kroków naprzód chcąc znów rzucic sie do walki, gdy ktos przygniótł ja do ziemi. Bardzo boleśnie, bo trafiając w ranny bok. Wbrew sobie zawyła z bólu i przemieniła się. Próbowała uwolnić się ale napastnik był zbyt silny nawet na nią.
-
Spojrzała na Alyss. Skoczyła i przewróciła łowce. Sama jednak uderzyła o ścianę. Z wielkim bólem wstała, zmieniła się i zaczęła warczeć.
-
Podniosła się. Łowca po chwili leżał na ziemi tarzając sie we własnych flakach.
-
Dyszała. Skoczyła na jednego z nich i rozszarpała. Łowców było coraz więcej. Nie damy rady
Spojrzała jeszcze na Ezia i po prostu już nie mogła. Wyskoczyła przez okno. [Jak to brzmi C: xD]
-
Ciężko dysząc już ze zmęczenia wyrwał jakiemuś trupowi broń z ręki i strzelił do gościa próbującego dorwać czarnowłosą. Kulka w łeb. Podbiegł do niej, widział, że krwawiła.
- Uciekaj - warknął - już sobie poradzimy. Miał jakieś dziwne przeczucie, że dziewczyna nie jest mu obca.
-
Chwilę wpatrywała sie w Asasyna. Bez słowa odwróciła sie zmieniajac postać. Długi skok i brzmienie zmęczonych łap po rozsypanym szkle. Udało jej sie wyskoczyć, niemal zaczepiając sie o ramę.
-
Alex właśnie ewakuował nieprzytomnego Konrada. Pan Auditore razem z Omarem walczyli z ostatnimi, pozostałymi póki co, przy życiu łowcami. Ezio zasztyletował dwóch, którzy próbowali go dopaść i pomógł reszcie. Właściwie było już po bitwie.
-
Weszła do środka. Wszędzie było mnóstwo ciał. Wyglądało to na koniec. Popatrzyła czy wszystko dobrze z Eziem i wybiegła jako wilk. <ni ma jej>
-
Obejrzał się za siebie w chwili, kiedy jeden niedobitek mierzył do starszego Auditore. Skoczył ku łowcy, ale zrobił to o ułamek sekundy za późno. Mistrz, walczący do tej pory z innym przeciwnikiem, osunął się powoli, opierając się plecami o ścianę. Oberwał prosto w serce...
-
Ezio rozprawił się z ostatnim żywym łowcą, jednym płynnym ruchem skracając go o głowę. Rozejrzał się dookoła. Ze zgrozą dostrzegł, że Auditore jest ciężko ranny.
- Wujku! Nie! - natychmiast do niego podbiegł.
- Dbaj o ... sie-bie... - wyszeptał jeszcze ranny. Nie było już dla niego ratunku. Skonał Eziowi na rękach.
- Nie... Nie... Nie, tylko nie to! - wołał wściekły chłopak. Przecież on był jego jedynym żyjącym krewnym. Bardzo go kochał... A teraz został sam jeden samiuteńki na tym świecie!
Zamknął otwarte oczy trupa i podniósł się, jednak oczy zaszły mu mgłą, a nogi zrobiły się, jak z waty, tak, że nie zdołał zrobić ani jednego kroku. Osunął się na podłogę, zawył z bezsilności.
-
Connor położył rękę na ramieniu Ezia. Rozumiał co to znaczy stracić kogoś bliskiego jego ojciec, hmmm, przybrany ojciec, zginął na jego oczach... Zastanawiał się, czy teraz zacząć rozmowę na temat ich możliwego pokrewieństwa... Nie, to zły moment... Wyszedł.
-
Weszła. Chciała sprawdzić czy wszystko dobrze. Zobaczyła Ezia i martwego Auditore. Nic nie mówiąc podeszła. Przysiadła.
-
Ezio:
Wytarł twarz zakrwawionym rękawem i odwrócił głowę.
- Powiedz, jak się tu znaleźliśmy? - zapytał, siląc się na spokój.
__________
Nie chce mi się przelogowywać xD
-
Przypomniała sobie, że Ezio nic nie wie.
-Złapali nas, znaczy mnie potem przybiegł Erick czyli ty, był bezradny i...ciebie też wzięli- powiedziała.
-Potem zaczęła się awantura bo przybiegli assasyni i zaczęli się bić z łowcami, próbowałam wszystko wytłumaczyć Erickowi, ale wtedy pojawiłeś się ty i...no...- słowa same płynęły z jej ust.
-I zaraz pewnie znowu będzie Erick, potem znowu ty i tak dalej i tak dalej...- zakończyła.
-
Erick? Co... Nic nie powiedział. Nie miał siły nawet próbować zrozumieć, co mówiła do niego Nicki.
-
Spojrzała na zakłopotaną minę chłopaka. Nic nie zrozumiał. Westchnęła.
-Nie zrozumiesz...- powiedziała poddając się.
-
- Jedyne co rozumiem, to to, że mój wuj nie żyje i że zostałem sam - mruknął, spuszczając głowę.
-
Nie wiedziała co ma zrobić. Nigdy nie widziała go takiego. Kojarzyła go sobie z nie czułym facetem, ale to nie prawda. Co mam powiedzieć?! Co mam zrobić?!
-
Wstał, bez słowa. Podszedł do ciała mistrza i skinął na Omara. Wynieśli trupa na zewnątrz i zaczęli kopać dół.
-
Nie mogła na to patrzeć. Wyszła.
-
Jakiś czas później...
Ezio i Omar stali nad mogiłą (asasyni to jakiś odłam islamu, nie wiem, jak u nich jest z grzebaniem zmarłych, ale to tam, szczegóły xD) Auditore. Żaden z nich się nie odezwał ani słowem. Było już późno, kiedy w końcu się rozeszli, każdy w swoją stronę, również w milczeniu.
________
zt.