25
« dnia: Grudzień 25, 2015, 17:54:25 »
* jakiś czas później *
Na parkingu przed karczmą zebrał się niewielki tłumek gapiów, podekscytowanych możliwością darmowego obejrzenia bójki. I to jakiej! Obaj mężczyźni, jak się domyślano, bijący się o dziewczynę, prezentowali ciekawe taktyki walki. Obaj mieli w tym wprawę. Zapowiadało się ciekawe przedstawienie.
Trwało tyle, że zdążyli nawet poobstawiać swoich faworytów w zakładach.
Nikt nie zadzwonił na policję.
Ani Connor ani Tony nie zwracali uwagi na publiczność, energicznie ich dopingującą. No, może na tyle, by nie próbować przemiany. Raz jakiś facet próbował ich rozdzielić, ale szybko zrezygnował.
Na początku zdecydowanie prowadził Connor, mimo wszelkich swych kalectw. Nawet nie widząc na jedno oko posłał dobrych parę razy Tony'ego na chodnik. Zamiast wykorzystać swoje wyuczone metody walki - z furią rzucał się na przeciwnika. Na dłuższą metę przestało się to sprawdzać.
Wtedy przewagę zyskał Tony, mocno już pokiereszowany. Kilka akcji, bardziej lub mniej udanych, później to Connor rozpłaszczył się na ziemi, przy głośnych okrzykach tłumku. Potem było już coraz gorzej...
Spoglądał na przeciwnika wściekłym wzrokiem. A tamten tylko durnowato się uśmiechał.
Miał rozkwaszony nos, długie rozcięcie na gębie i coś z nadgarstkiem. Z postawy Tony'ego wynikało również, że boli go chyba pożądnie lewe kolano. No i w trakcie walki zdążył jeszcze wypluć dwa zęby.
Connor mógł wymienić złamane żebro, które niemiłosiernie utrudniało oddech, obitą mordę, jakieś stłuczenia i otarcia... Tony trafił niestety w najsłabszy punkt - ostatnią ranę w boku. To przez to aktualnie Connor nie był w stanie podnieść się z chodnika, a jedynie wywarkiwał przekleństwa pod wiadomym adresem.
Koniec walki. Zerknął krótko, ze wstydem w oczach, na Ciri.