Pokaż wiadomości

Ta sekcja pozwala Ci zobaczyć wszystkie wiadomości wysłane przez tego użytkownika. Zwróć uwagę, że możesz widzieć tylko wiadomości wysłane w działach do których masz aktualnie dostęp.


Wiadomości - Jon

Strony: 1 ... 24 25 [26]
376
Część północna / Odp: Kręte uliczki
« dnia: Październik 18, 2015, 20:30:32 »
Przymknął podejrzliwie oczy.
- A jaką mam pewność, że mi nie uciekniesz, gdy to zrobię?

377
Część północna / Odp: Kręte uliczki
« dnia: Październik 18, 2015, 20:24:08 »
- To, co mi ukradłaś - warknął, nadal jej nie puszczając.

378
Część północna / Odp: Kręte uliczki
« dnia: Październik 18, 2015, 19:05:21 »
Natychmiast pobiegł dalej za Fox. Był zdeterminowany, chociaż sam dokładniej nie wiedział, czemu.
Ponownie ją doścignął. Złapał za jej ubranie i szarpnął ją w dół. Nie silił się nawet na delikatność, mimo, że sam mało co nie zrobił sobie przy tym krzywdy. Przytrzymał ją, nie pozwalając uciec.
Dopiero teraz jej się przyjrzał. Nie wyglądała najlepiej. No i była zdecydowanie mniej żwawa, niż podczas pierwszego spotkania.

379
Część północna / Odp: Kręte uliczki
« dnia: Październik 18, 2015, 18:39:46 »
Zauważył dziewczynę o sekundę później, niż ona jego.
- Hej! Czekaj! - po co krzyczał, skoro był pewien, że i tak tamta się nie zatrzyma?
Ruszył biegiem w jej kierunku i szybko ją dogonił. Złapał ją za ramię.

380
Część północna / Odp: Kręte uliczki
« dnia: Październik 18, 2015, 18:03:26 »
Wsparł się na łokciu i splunął krwią. Wywarczałby zapewne jeszcze parę przekleństw, ale udało mu się jedynie kilka razy charknąć.
Zrezygnował z prób podniesienia się. Wytarł rękawem krew spod nosa i pozwolił sobie chwilę odpocząć.
Dłuższą chwilę.
Wpatrując się w zachmurzone niebo oceniał rozległość nowych urazów. Miał nadzieję, że złamane kości teraz się nie przemieściły. W każdym razie - nie za bardzo się przemieściły.
Ale tamten woreczek... Jon czuł, że jest bardzo ważny i musi go odzyskać.
Za jakie grzechy to wszystko?...
Drgnął, słysząc skrzypnięcie otwieranych drzwi. Jakaś kobieta podeszła do niego i delikatnie dotknęła jego ramienia.
- Żyje pan?
- Chyba... - jęknął.
Za kobietą z domu wysypała się gromadka dzieciaków, ciekawie przyglądając się poczynianiom matki...
[…]
Jon z pomocą dwóch najstarszych synów owej wrażliwej na cudzą krzywdę pani trafił do pobliskiego szpitala. Co prawda, tamto miejsce przypomniało bardziej nieco większą, zaniedbaną, jak cała dzielnica, przychodnię, ale dość sprawnie go poskładali. Widocznie mieli wprawę.
Dziwnym zbiegiem okoliczności nikt nie powiązał nowego pacjenta z pilotem pokazywanym tydzień czy dwa temu w telewizji.

Le trochę później...

Zatrzymał się i rozejrzał. Ostatni raz widział ją tu, jak znikała na dachu.
Fox.
Musiał ją znaleźć. I odzyskać swoją własność.

381
Część północna / Odp: Kręte uliczki
« dnia: Październik 16, 2015, 16:47:28 »
Oczywiście, ktoś, kto stracił pamięć nie może być szczęściarzem. Tak więc szczęście go i tym razem ominęło. W przeciwieństwie do bandy młodocianych chuliganów. Jon miał nadzieję, że skończy się jedynie na zaczepce. Oczywiście, że tak się nie stało. Otoczyli go.
- Psiakrew, odwalcie się, gnojki - warknął. Koś za nim się zaśmiał.
Jon widział po ich twarzach, że nie odpuszczą. Odruchowo przyjął obronną postawę - skąd ją znał?- i dzięki temu pierwszy cios zbił zdrową ręką. Zrobił to na tyle sprawnie, że aż sam był w szoku. I tę chwilę rozproszenia przypłacił oberwaniem kopniakiem. Nie stracił równowagi, bo stał stabilnie. Za to wyrżnął pięścią w podbródek smarkacza, który właśnie próbował się na niego rzucić. Jak na razie mu się jako tako udawało, ale ich było zdecydowanie za dużo. I większość z nich właśnie zrozumiała, gdzie znajduje się słaby punkt Jona...

382
Część północna / Odp: Kręte uliczki
« dnia: Październik 16, 2015, 15:31:42 »
Tamta leśna chata znajdowała się na prawdziwym odludziu. Jonowi, na pewno nie będącemu w szczytowej formie, droga do tego miasta zajęła, zdaje się, trzy dni. Bał się spróbować podróży na stopa. Przecież nie pamiętał, kim był. Nie chciał sobie przypadkiem napytać biedy.
Bandaże dawno już pościągał. Świeżych nie miał, więc nie założył. Lewą rękę, tą na temblaku (tak to się pisze? xD), schował pod kurtką. Na szyi, ukryty pod koszulką, wisiał tajemniczy woreczek.
Coraz częściej mijał po drodze jakieś zabudowania, ale ciągle bał się, gdziekolwiek zajść, zapytać kogoś przynajmniej o to, gdzie się znajduje, mimo, że nie miał już siły wędrować dalej.
Minął tabliczkę z nazwą miasta. Jakaś obca nazwa. Nie kojarzył jej. W ogóle nic nie kojarzył.
Zastanawiał się nad podniszczonym mundurem lotnika, który zostawił tam, w chacie. Prawdopodobnie był jego. Więc był pilotem?...
Po jego obu stronach wyrosły budynki. Dość zaniedbane, wyglądało na to, że była to jakaś typowo biedna dzielnica. Zmusił się by trochę przyspieszyć. Nie podobało mu się tu. Chciał się jak najszybciej dostać do centrum, chociaż właściwie nie wiedział po co. Może zdecyduje się w końcu zajść na posterunek policji?

383
Część północna / Kręte uliczki
« dnia: Październik 16, 2015, 15:02:08 »
Wąskie, ciemne (niektóre ślepe) uliczki, tworzące swoisty labirynt, na przedmieściach.

384
Karty Postaci / Jon Santos
« dnia: Październik 15, 2015, 19:47:55 »
Imię:
Jon

Nazwisko:
Santos

Płeć:
Male

Wiek:
Urodził się dwadzieścia siedem lat temu.

Charakter:
W jego obecnej sytuacji trudno to określić. Człowiek bez pamięci zachowuje się zupełnie inaczej. Może nie całkiem "zupełnie", ale inaczej. Jest bardziej zagubiony, trudno mu odnaleźć swoje miejsce. Taki teraz jest właśnie Jon.
Przed wypadkiem był człowiekiem (wilkokrwistym) o dość przyjemnym usposobieniu i raczej przeciętnym stylu bycia, jeśli nie brać pod uwagę przynależności do Zakonu Asasynów. Miły, często się uśmiechał, zawsze służył radą, czy pomocą.
Nie znaczy to, że nie potrafił być brutalny. Potrafił. I to bardzo. Nie raz odesłał kogoś do wróżki zębuszki. Czasem nawet pomógł dołączyć do grona aniołków.
Także ten tego... Tak mniej-więcej, co z grubsza, przedstawia się jego charakter.


Historia:
Urodził się w Ameryce, w rodzinie od pokoleń stanowiącej zbieraninę najróżniejszych nacji z całego świata. Tak więc w jego żyłach płynie krew rdzennych mieszkańców kontynentu, Brytyjczyków, Polaków, Francuzów, Filipińczyków,...
Jego rodzice nie byli bardzo zamożni, ale nigdy nikomu to nie przeszkadzało. Do czasu, kiedy zachorował ojciec Jona i nie okazało się, że brakuje pieniędzy na leki. W końcu zmarł. Matka się załamała, popadła w depresję. Zamieszkała z dalekim kuzynostwem na wsi, dlatego, że musiała przebywać pod stałą opieką, której nie mógł zapewnić jej ani Jon, ani Francois czy Norman, jego starsi bracia, ponieważ wszyscy trzej należeli do armii. Jon oraz Francois byli pilotami, Norman działał w piechocie. Ale braci, oprócz wojska, łączyło coś jeszcze - Zakon.
Matka powiesiła się, kiedy po którejś misji do domu wrócili jedynie Jon i Francois. Bracia przeżyli prawdziwy koszmar. Nie obyło się bez kobiecego wsparcia. Francois miał wtedy już żonę. I dziecko w drodze. Jon był sam, ale nie potrwało to długo. Jak mawiają, prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie. Widocznie nie tylko przyjaciół. Pół roku później Jon i Rachel zaręczyli się.
Potem kolejny wyjazd z kraju. Na ćwiczenia do Wielkiej Brytanii.
Tamtego feralnego dnia wszystko szło nie tak. Rano drzwi drzwi kajuty na lotniskowcu zacięły się. Trzeba było je wyważyć. Następnie ćwiczebny lot bojowy został odrobinę przesunięty, gdyż mechanicy nie zdążyli się uporać z usterką jednej z maszyn. Ściślej, pracowali nad myśliwcem Jona.
To nie mógł być przypadek.
Świeżo naprawiony samolot zawiódł?
Nie, tym bardziej, że Jon poprzedniego dnia dostał tajemniczy pakunek w woreczku od jednego ze swoich współbraci z brytyjskiej armii. Widocznie nie tylko asasyni mieli tu swoje wtyczki.
Wystartowali, zdążyli przelecieć może ze trzydzieści mil i znaleźć się nad lądem, kiedy w kabinie Santosa rozległ się alarm. Potem wszystko działo się tak szybko: kolejne alarmy, wykrzykiwane komendy dowódcy w komunikatorze, spadek wysokości, przeciągnięcie, próba uratowania maszyny, w końcu katapultacja, gdy okazało się, że awaryjne lądowanie nie jest możliwe. Zdążył jeszcze zobaczyć jak otwiera się nad nim czasza spadochronu i usłyszeć potężny huk eksplozji, nim stracił przytomność.
Obudził się w łóżku, w jakiejś leśnej chacie, cały w bandażach, nie pamiętając zupełnie niczego. Nic. Zero. Pustka. I ten dziwny woreczek na szyi, z malutką, szklaną fiolką w środku. Miał połamane żebra, obojczyk i zwichnięty nadgarstek. Oprócz tego jeszcze jakieś drobne zadrapania i stłuczenia. Liczył, że dowie się czegoś od osoby, która tu mieszka i, prawdopodobnie, poskładała go, ale czekał trzy dni, zapasy żywnościowe, zgromadzone w domku niemal się skończyły a nikt nie pojawił się. Jon ustalił do tej pory, jak się nazywa, dzięki kurtce z nazwiskiem i zdjęciem, które w niej znalazł, z podpisem: "Dla Jona ~ Rachel". W tym miejscu nie było żadnej możliwości kontaktu ze światem, więc młody mężczyzna po prostu ruszył przed siebie, licząc, że uda mu się dojść do jakiegoś miasta, bądź wioski. Może ktoś go szuka, rozpozna i dowie się wreszcie, kim jest?...


Wygląd:
Aaaaav!
Jako wilk ma ciemno-brązowe futro.


Ciekawostki:
~ Ćwiczył różne sztuki walki.
~ Kiedyś próbował swoich sił jako artysta. Ma talent plastyczny (i pisarski), lecz nie został doceniony.
[...]

Strony: 1 ... 24 25 [26]
Polityka cookies
Darmowe Fora | Darmowe Forum
halotupsy stadomagicznychkoni watahaczystejkrwi wataha-dahabiga-indaha fugazi