Amazing Monster Wolf's World
Obrzeża => Góry => Stary domek letniskowy państwa Svenson => Wątek zaczęty przez: Alexandra w Luty 18, 2015, 19:35:38
-
(http://infookno-biznes.pl/userfiles/image/artykuly/shueco/wnetrze_przeszklenia_schuco.jpg)
-
Weszła. Za nią dwaj bracia. Po drodze Connor w końcu porozmawiał z Eziem o tej tajemniczej zagadce i skrzynce. Dostał od niego drugi kluczyk, który pasował do kłódki, ale nie otwierał jej jeszcze.
Alex zaraz przyniosła i postawiła na stoliku jakiś poczęstunek i drinki. Do napojów gości dosypała wcześniej proszków nasennych...
-
Przyszła.
-
Weszła.
-
- A więc witam w moich skromnych progach - powiedziała, kiedy wszyscy już przyszli.
- Ciasteczko? Drinka? - zaproponowała - Może jakąś muzykę puścić?
Ezio tylko cicho westchnął. Connor tymczasem zaczął się rozglądać dookoła. Skorzystał z okazji i zwinął czekoladowe ciastko z talerzyka. Strasznie lubił słodycze.
______
Od razu mówię, że nie mam zielonego pojęcia o imprezach ;___;
-
//Chorera ja też niet... xD
Spojrzała na Connora ze skrywanym uśmiechem.
-
Usiadła.
-
- A więc, wypijmy za zdrowie wszystkich obecnych i dobrą zabawę - rzuciła z uśmiechem i rozdała wszystkim drinki. Sama też wzięła. Z tym, że na jej szklance była niewielka rysa. Tak poznała, który napój jest bez dodatku w postaci proszków nasennych.
Zaczęła pić, gdy z jej kieszeni odezwała się komórka.
- Przepraszam was na chwilę - powiedziała i przeszła do innego pokoju.
Ezio zaraz wypił swojego drinka. Connor tymczasem oparł się o kanapę i popijał powoli. W myślach stwierdził, że to coś ma trochę dziwny smak, ale specjalnie się tym nie przejął. Przenosił wzrok po kolei, na wszystkich obecnych, dalej usiłując sobie przypomnieć, skąd zna rudą.
-
Wypiła napój. Dziwinie się poczuła, ale zignorowała to.
-
Upiła kilka łyków napoju. Zmarszczyła brwi czując dziwny posmak w gardle. Umysł trochę jej zwolnił, ta, że nie mogła rozpoznać, skąd zna ten smak.
-
Alex nie wracała. Słychać było jej głos, ale ciężko rozróżnić słowa. Tak naprawdę jedynie udawała, że rozmawia.
Eziowi obraz zaczął się powoli rozmazywać przed oczami. Potrząsnął głową, co i tak nie wiele dało. Dalej czuł zmęczenie, stopniowo ogarniające go całego.
Connor ziewnął. Zmusił się, by otwierać coraz cięższe powieki opadające mu na oczy.
- Co, u licha?... - mruknął.
-
Usiadła, bo utrzymanie się na nogach stało się dziwacznie ciężkie.
-
Zaczęła przecierać oczy dłoniami.
-Nie wiem. Wiem tylko, że baaaaaardzo cce mi się spać- powiedziała i odpłynęła.
-
Ezio zerknął na Nicki. Oparł się o jakiś kredens, bo ledwo łapał równowagę. W końcu nogi i umysł całkiem odmówiły mu posłuszeństwa. Obsunął się na podłogę i zasnął.
Connor odstawił resztkę napoju, którego nie dopił. Chciał zrobić krok do przodu, ale nie bardzo mu to wyszło. Przy każdym ruchu głowy świat zaczynał wirować. Wsparł się o kanapę. W tym momencie coś zaczęło mu świtać...
- Wiem, kim ona j... - wypowiedź przerwało mu ziewnięcie. Nie dokończył, bo ledwie zdążył usiąść i odleciał.
-
Zaklęła w myślach, przypominając sobie, skąd znała ten smak. Środki nasenne. Po chwili głowa jej opadła, nim zdążyła coś zrobić.
-
Teraz dopiero Alex weszła z powrotem do salonu. Uśmiechnęła się do siebie na widok śpiącej czwórki.
Na środku ustawiła krzesła. Z pewnym trudem, ale pousadzała na nich Asasynów i poprzywiązywała ich. Użyła do tego grubych sznurów. Nie zauważyła jednak, że sznur, którym związała Nicki, jest naderwany. Usiadła na kanapie, czekając, aż się obudzą.
.
.
.
Connor ocknął się. Zaraz do niego dotarło, co się wydarzyło. Szarpnął się, ale to nic nie dało. Warknął kilka przekleństw pod adresem rudej.
-
Powróciła. Strasznie rozbolała ją głowa, ale nie mogła nic zrobić. Była przywiązana do krzesła, tak jak inni. Spojrzała na rudą. Wszystko wskazywało, że to ona. Spojrzała na nią jadowicie.
-
Odzyskała przytomność. Dostrzegła, że jest związana i spojrzała na rudą wściekle. Jednocześnie była pełna uznania dla jej sprytu. Skrzywiła się.
-
W końcu obudził się i Ezio. W myślach usiłował ogarnąć całą sytuację, ale nie miał przecież zielonego pojęcia o planie zemsty Alex.
Svenson wstała z kanapy i zaczęła ostentacyjnie spacerować między związanymi, bawiąc się trzymanym w ręce, sporych rozmiarów, nożem. Podeszła do Connora.
- Ciekawa jestem, mój drogi, czy pamiętasz jeszcze moją siostrę Jessicę - zaczęła zjadliwym tonem. Zerknęła na resztę.
- Ah, wy przecież nic nie wiecie. Pan Connor pewnie nie pochwalił się wam tym, czyż nie? - tu na chwilę znów przeniósła wzrok na chłopak. Ten zacisnął zęby i milczał uparcie.
- Otóż - ciąnęła - Moja siostra była młodą, pięknął, niestety jednak zbyt łatwowierną dziewczyną. Zauroczyła się w n i m - wypowiedziała to słowo z pogardą - A co on zrobił? Wciągnął ją w świat narkotyków. Jak skończyła? Przedawkowała. A to wszystko przez niego. Potem jeszcze uciekł. Jak pie*dolony tchórz! Myślał, że go nie znajdę!
Zaśmiała się. Zamachnęła się nożem tuż przed twarzą Connora.
- Ale nie ze mną takie numery. Teraz za to zapłacisz. Słono zapłacisz - rzekła z niemal psychopatycznym uśmieszkiem. Zaczęła znów chodzić wkoło.
- No, kto pierwszy?
-
Wodziła za Alex wzrokiem, jakby gotując się do skoku. A nie mogła nic zrobić. Historia nie zaskoczyła Lyss. Była raczej... przewidywalna. Przymknęła oczy zastanawiając się kto pójdzie na pierwszy ogień. Wiedziała, że zniesie każdą torturę, każdy ból. Zezowała w dół chwilowo skupiając swoją uwagę na kołnierzu bluzy. Tkwiła w nim zaszyta ampułka narkotyków. Ilość tak duża, ilość idealna na złoty strzał. Cóż za ironia, jeśli zginie przez ów złoty strzał w ramach zemsty za przedawkowanie narkotyków.
-
Czyli Alex pragnie zemsty... Tylko co Nicki ma wspólnego z Connorem? Zauważyła, że jej sznur jest naderwany. Postanowiła poczekać na odpowiedni moment.
-
// Napisałam tego posta na matmie, w brudnopisie xD
Alexandra podeszła do Ezia. Stanęła za nim.
- Uwiodłeś moją siostrę, a ja uwiodłam twojego brata - kontynuowała - Przyznaj, Eziu, że było ci ze mną dobrze. Co? - chłopak zrobił się czerwony ze wstydu. Spuścił wzrok. Bał się teraz spojrzeć na Nicki. Zasłużył na jej pogardę.
- A teraz pożegnaj się... Albo nie! Jess nie miała czasu na pożegnanie - powiedział i zaraz uniosła głowę Ezia. Ten zdążył jedynie odważyć się i popatrzyć na Nicole. Jego wzrok wyrażał skruchę i prośbę o wybaczenie. Zamknął mocno oczy. Koniec. Stalowe ostrze rozcięło jego gardło i rozerwało tętnicę.
- Miałam zamiar użyć narkotyku, tego samego, którym zabiłeś Jess. Niestety dostawca zawiódł - mruknęła, niby znudzonym tonem, aczkolwiek triumfującym i podeszła do Alyss - To co? Teraz siostrzyczka? Nie, ją zostawimy na koniec...
Stanęła za Nicki.
Connor był w ciężkim szoku. Właśnie na jego oczach zginął jego brat. I to przez niego. Przez jego głupotę. Nie raz darli ze sobą koty, jak każde rodzeństwo, ale przecież go kochał!
- Zostaw ich! Zabij mnie! Przecież oni nie są niczemu winni! - jęknął. Rudowłosa jedynie uśmiechnęła się szyderczo.
___________
Tylko mi tu jej nie zabić! Wziąć żywcem! xD
-
Nicki po prostu nie wytrzymała. Rozerwała sznur i rzuciła się na rudą. Chwyciła pierwszy lepszy nóż i próbowała zadźgać nim Alex.
-
Dała się zaskoczyć. Nie tak to miało być!
Upadła na podłogę. Chwyciła mocno rękę Nicki, tą w której trzymała nóż i usiłowała kontratakować.
-
-Nie jesteś asasynką. A jednak jesteś wilkokrwista...- powiedziała przybliżając nóż do gardła Alex mimo tego, że dziewczyna trzymała jej rękę.
-
- Przeszkadza to pani? - warknęła wściekle przez zaciśnięte zęby. Gdy ostrze znalazło się niebezpiecznie blisko jej gardła, kopnęła przeciwniczkę z całej siły w brzuch, wolną ręką sięgając tymczasem po swój nóż. Zamachnęła się, jednak kiepsko wycelowała, bo jedynie drasnęła Nicole.
-
//Kończe. Bye... napisz na Lobo, że spadam jakby co xd
-
-Poćwicz celowanie. Nie wychodzi Ci to za dobrze- zadrwiła. Wstała.
-A tak przy okazji, skąd ty mnie znasz?- zapytała. Nie miała zamiaru na razie jej zabić.
-
- To moja sprawa - odburknęła, również wstając. W jednej chwili zmieniła się w wilka i skoczyła na Nicki. Ona jeszcze nie skończyła.
-
Także się zmieniła. Odrzuciła Alex.
-
Warknęła szarpiąc się w więzach. Spojrzała na Connora, uważnie omijając wzrokiem zwłoki Ezia.
Ekhem, ja cem skończyć z Lyssie... Tak winc, kto mi ją tak poharata, żeby żyła jeszcze przez jakieś max. pół godziny?
A tak fokule, to co z Connorem?
-
//;?Nwm xD
-
//Myślałam, że chcesz ją potem zamordować, z pomocą ojca Logana xD
Nicki... Zadzem złapać i związać Alex xD
A co ma być z Connorem?
To był chyba jeden z jej gorszych dni. Porażka... Częściowa. No nic, dopadnie ich później. A tymczasem - odwrót. Najbliższe okno było akurat otwarte, więc wyskoczyła przez nie. Zaczęła biec przed siebie. Dzisiaj jednak nie była w formie. Do tego czuła, że robi jej się niedobrze.
-
W tym czasie Connorowi udało się dosięgnąć jeden z wielu noży,które nosił zawsze ze sobą. Rozciął więzy swoje i siostry. Nie miał zamiaru ścigać rudej. Pochylił się nad ciałem brata. Zacisnął zęby, żeby się przypadkiem nie rozkleić.
-
Roztarła nadgarstki. Spojrzała na ciało brata. Podeszła bliżej, nie odważyła się jednak tyknąc Connora w jakimkolwiek pocieszającym geście. Po pierwsze Alyss nie potrafiła pocieszać. Bo drugie, rozumiała jego smutek tylko w pewnej części. Tylko w tej logicznej części swojego umysłu.
//To est myśl... Mogłabym ją porozdzierać na drobne kawałeczki.
-
Zmieniła się w człowieka. Dopiero teraz zwróciła uwagę na martwego już Ezia. Rzuciła w jego ciało dwoma nożami, które wbiły się dość głęboko, po czym wyszła trzaskając drzwiami mieszkania.
-
// The best! xD
Connor popatrzył za wychodzącą wręcz morderczym wzrokiem. Wiedział, że Ezio zranił Nicole, ale żeby zaraz wbijać w trupa to żelastwo? Zresztą i tak za nią nie przepadał. Powstrzymał złośliwy komentarz.
Zerknął na Lyss. Usiłował się ogarnąć, ale średnio mu to wychodziło. Wyszarpnął z martwego brata owe dwa noże i odrzucił je gdzieś na bok. Upadły z przenikliwym brzdękiem.
Alex po pewnym czasie przystanęła. Zmieniła się w człowieka i oparła się o jakieś drzewo. Czuła się coraz gorzej. W końcu zwinęła się i zwymiotowała. Zaklęła cicho.
-
Szła przed siebie. W końcu spostrzeła Alex.
-Blee- mruknęła pod nosem.
-
Posłała za Nicki wrogie spojrzenie. Jej relacja z Eziem była całkowicie niezrozumiała. Nie potrafili przecież powiedziec sobie nic ważnego, ot związek dwójki małolatów. Chociaż... Związek Alyss z Dannylem, jej Mistrzem był taki sam. Pełen niedopowiedzeń, niewyznanych uczuć i bezgłośnych słow. Nienazwanych lęków i niewyśnionych snów. Oboje sądzili, że mimo tylu szans straconych wciąż mieli jeszcze czas. A on skończył się za wcześnie.
//Niah, niah... Alyss kochała... Niah, niah
-
//Uoooo u.o
-
// Alyss... Przerażasz mnie 0.o
Nie pomogło. Alexandra dalej czuła się, jak na kacu. Westchnęła głęboko. Wytarła twarz. Dojrzała Nicole.
- I co się gapisz? - warknęła. Podniosła się z ziemi i poszła dalej, między jakieś drzewa.
Connor przymknął oczy. Stał chwilę nieruchomo, po czym podniósł z ziemi jeden z noży. Porozcinał sznur, którym związany był trup Ezia. Wzdrygnął się.
- Trzebaby go gdzieś pochować - powiedział nieswoim, ponurym głosem.
-
//Dannyl był tylko kilka lat od niej starszy tak btw.
-
// Nie to miałam na myśli xD
-
Zignorowała uwagę Alex i poszła za nią. Za wszelką cenę chciała dowiedzieć się skąd ją zna i kim jest.
-Dowiem się kim jesteś i skąd mnie znasz?- dopytywała.
-
//To co? O.o
Skinęła głową bez słowa.
-
// Te poetyckie zdania xD
- Widzę, że ci życie nie miłe - odburknęła zjadliwie. Wcale nie przypominała teraz "tamtej" Alex. Świdrujący, wrogi wzrok, zacięty wyraz twarzy i świeża krew na ubraniu.
-
Prychnęła.
-kim jesteś i skąd mnie znasz?- zapytała.
-
//Aaaaaa... xD
To z piosenki... xD
-
// Uhmmmmm... Hahahahaha xD
Wziął bezwładne ciało brata na ręce. Jak niegdyś ciało Jess. W milczeniu wyszedł przed dom. Położył zwłoki na ziemi. Dalej jakoś nie mógł uwierzyć, że Ezio nie żyje. Nie docierało to do jego podświadomości. Przecież pamiętał jeszcze, jak zawsze było go wszędzie pełno. Jak ciągle pakował się w kłopoty. Nawet, jak śpiewał, niby po kryjomu.
Alex warknęła tylko coś nie wyraźnie.
-
Szła za Connorem, nadal milcząc. Nie próbowała wydusić z siebie słów współczucia. Wyszłoby okropnie. Jak zawsze.
-
Prychnęła.
-kim jesteś i skąd mnie znasz?- zapytała.
-
Zaczął kopać dół, ale robił to dość wolno. Jakby z namaszczeniem. Jakby chciał spędzić z nieżywym już bratem parę chwil więcej.
- Daj mi święty spokój, albo poderżnę ci gardło, jak twojemu chłopaczkowi - odparła pogardliwie, nie zatrzymując się.
-
'Chłopaczka'? Przystanęła na chwilę. Te słowa ją naprawdę zabolały.
-Okay, o ile przed tym odpowiesz mi na moje pytania- powiedziała i ruszyła za nią.
-
Zaśmiała się pustym, szyderczym śmiechem. Oto odpowiedź.
_________
Alex to największa szuja z moich wszystkich postaci xD
Większa menda nawet od Konrada... xD
-
Skoczyła na Alex. Unieruchomiła ją i przyłożyła nóż do gardła.
-Czekam na odpowiedź- mruknęła.
//maszaj xD
-
Szarpnęła się, ale niewiele jej to pomogło. Zaklęła szpetnie.
- A gówno ci powiem, kochana - prychnęła. Tymczasem delikatnymi ruchami ręki udało się jej wysupłać z kieszeni nóż. Z jego pomocą uwolniła się i odepchnęła od siebie dziewczynę. Skoczyła w bok. Jednak nagle świat jej się rozmazał i urwał jej się film. Osunęła się na ziemię.
________
Mooożeee jeszcze do tego będzie chora? ... xD
.
.
.
Zwiąż ją! xD
-
//Wedle życzenia xD
Pozbawiła dziewczynę broni. Przyiązała ją do drzewa.
-
Po dłuższej chwili ocknęła się. Rozejrzała się dokoła zdziwiona, po czym utkwiła wzrok żądny zemsty w Nicole.
- Rozwiąż mnie!
-
-Popatrz tylko jak role się odmieniły- powiedziała.
-Jest mała różnica... ty chciałaś zamsty, ja chcę odpowiedzi na pytania- mruknęła.
-
- Wal się - burknęła, szamocąc się. Coś tylko zatrzeszczało, ale więzy trzymały. Alex jeszcze nigdy nie znajdowała się w takiej sytuacji. Zawsze nad wszystkim panowała. Zawsze jej się wszystko udawało! A teraz co? Stoi sobie, przywiązana do drzewa i nie może nic zrobić! Jeszcze ma mała wredna szmata (szoooryy... xD to są jakby jej myśli xD) chce od niej wyciągnąć tajemnice zakonu Templariuszy! Akurat, niczego się od niej nie dowie.
_________________
Zastanawiam się, jak zrobić, żeby poznała prawdę o swojej rodzinie... Może, jak Nicki coś z niej wydusi i odda się ją pod sąd asasyński, to.się okaże, że któryś mistrz znał Svensonów?... Albo Nicki/Alyss/Logan/Cate/Iza coś będą wiedzieli na ten temat?...
-
//Nicki jej zara wykład może zrobić.
Wzięła ostry nóż i przyłożyła dziewczynie do szyi. Powoli naciskała sprawiając, że po szyi Alex lały się małe krople krwi.
-
Patrzyła na Connora ze współczuciem. Westchnęła.
-
Nareszcie dół był gotowy. Connor złożył tam Ezia i przykucnął nad brzegiem. W myślach powtarzał sobie jedynie: to moja wina, to moja wina...
Zacisnął pięści parokrotnie po czym zakopał grób. Stał nad nim, z utkwionym w niego nieprzytomnym wzrokiem. Jego oddech był jakiś dziwny, nierównomierny. W końcu ocknął się z zadumy i przeniósł mętne spojrzenie na Alyss.
- Będziecie się smażyć w piekle... Wy wszyscy!... - wydusiła jedynie. Bolało ją jak chole*a, ale starała się tego nie okazywać. Gdyby wzrok mógł zabijać, Nicole dawno padłaby trupem.
-
-Hej, będzie okay. To nie była twoja wina-mruknęła podchodząc bliżej brata i poklepała go pocieszająco po ramieniu. Cholera, na filmach wszystko było łatwe. Uśmiechasz się pocieszająco przytulasz i takie tam, a potem już jest dobrze.
-
- Właśnie, że moja - mruknął. Za wszystko, co się stało bardziej winił siebie, niż Alexandrę. Na jej miejscu też by się zemścił... Co jednak nie znaczy, że jej odpuści! Nie! Suka jeszcze pożałuje... Po złowróżbnych błyskach w jego oczach można było się domyślić, co zamierzał. Ignorując w tej chwili siostrę, ruszył tropem rudowłosej.
-
Poszła za nim.
zacynać już zabijanie Lyssie?
Bo nie ffiem
-
W oddali usłyszała czyjeś kroki.
-Kto to mówi- powiedziała i nacisnęła mocniej.
-
// To ja tym bardziej nie wiem xD Twoja postać xD
Nie mogła już wytrzymać.
- Puść - w końcu jęknęła, cicho.
Connor dostrzegł Nicki i Alex. Podszedł bliżej i popatrzył na dziewczyny wzrokiem pełnym wrogości. Jako, że Ayame aktualnie "zajmowała się" tamtą, stwierdził, że chwilę poczeka. Za chwilę załatwi swoją sprawę, a tymczasem popatrzy się, jak morderczyni jego brata się pomęczy.
-
-Tylko tyle masz mi do powiedznia?- mruknęła nie odstawiając ostrza.
-
Wyczuła jakieś dziwaczne zagrożenie. Zmrużyła oczy rozglądając się czujnie. Cicho wyszła, starając się nie wywoływać hałasu.
-
- Powiem... - mruknęła, dodatkowo upokorzona tym, że Connor się na nią gapi.
Chłopak nawet nie zauważył, że jego siostra zniknęła. Stał tylko, założywszy ręce.
- No, poderżnij jej gardło... Albo najpierw dźginij parę razy - rzucił z nieco psychopatycznym uśmieszkiem.
-
Zignorowała Connora.
-Mów- rzuciła do Alex, nie odstawiając ostrza.
-
- Najpierw to... Zabierz... - ledwo wydusiła te słowa z gardła. Próbował ktoś kiedyś mówić z nożem przyciśniętym do szyi? No właśnie...
-
Odłożyła ostrze.
-Mów- rozkazała.
-
Connor dopiero teraz zorientował się, że nie ma tu Alyss. Naszły go złe przeczucia. Obawiał się, że będzie to znów wróżyło nieszczęście. Poszedł więc natychmiast tropem siostry, odkładając plan zemsty na później.
Wzięła głębszy wdech. Własna krew, ściskająca po szyi, nieprzyjemnie ją łaskotała.
- Jestem Templariuszką. Śledziłam was od dłuższego czasu - mruknęła przez nos. Starała się nie nadużywać rannego gardła.
-
-Jakim cudem? Przecierz jesteś wilkokrwistą...
-
Alexandra:
- A czy to wszyscy wilkokrwiści muszą być Asasynami - prychnęła. Zdziwienie w głosie Nicki wpłynęło na pewien wzrost pewności siebie Svenson.
-
-Jest to teorytetycznie nie możliwe. Tylko asasyni mogą się zmieniać...
-
// No tak w sumie to jest całkiem możliwe ::) xD Tyle, że tutaj po prostu tak się złożyło, że tylko przedstawiciele (wszyscy) wilkokrwistych należą do Zakonu... Ale tam, dobra... Never mind xD
Alexandra:
Prychnęła.
- Jak widzisz - jest możliwe - odparła butnie.
-
-Opowiedz mi wszystko o sobie- mruknęła.
//Mogem włazić wam w posty! Yay! ~Alyss
-
// xD
Alexandra:
- A jak nie, to co?
-
Wzięła nóż. Taki sam, jak ten od którego zginął Ezio.
-Nie wiesz?...
-
Alexandra:
Spuściła z tonu. Cicho westchnęła.
- Rodzice nie żyją siostra też. Wychowali mnie Templariusze. Proszę bardzo.
-
-A co jeśli Twoimi rodzicami byli asasyni?
-
Alexandra:
- Niemożliwe - prychnęła, urażonym tonem. Jej ukochani rodzice mieliby być Asasynami? Akurat!
- To Asasyni ich zabili!
-
-Pfuu. Nie sądzę. Asasyni nie zabijają asasynów. A jeżeli jesteś wilkokrwistą to twoi rodzice musieli być asasynami.
-
- Byli Templariuszami. Dobrymi i miłymi ludźmi. Byliśmy kochającą się rodziną- warknęła - A Asasyni mi ich odebrali!
-
-Nie!- warknęła.
-Tamplariusze nie mogą się zmieniać!- wykrzyczała.
-
- Chyba lepiej wiem, kim byli moi rodzice - fuknęła.
_____________
Przypomina mi to trochę rozmowę Jas z Leną xD
-
//A myślałam, że tylko mi się tak skojarzyło... xD
-
-Templariusze... zło nad złami. A co jeśli zabili ci rodziców, a tobie powiedzieli, że byli tamplariuszami.
//Wielki mistrz wbija?
-
- Ciekawe... Oglądałaś może kiedyś serial "Trudne sprawy"? Bo ta historyjka świetnie by do niego pasowała - prychnęła z drwiącym uśmieszkiem. Tak pochłonęła ją owa konwersja, iż niemalże zapomniała o tym, że jest aktualnie przywiązana do drzewa, a po jej ścieka sobie, powolutku, ciemnoczerwona, lepka maź. Zresztą i tak krew zaczynała powoli krzepnąć, zalepiając ranę.
____________________
-Pfuu. Nie sądzę. Asasyni nie zabijają asasynów. A jeżeli jesteś wilkokrwistą to twoi rodzice musieli być asasynami.
Ah ten mój refleks xD
Teraz dopiero sobie przypomniałam o Edgarze xD
Dobry pomysł xD
Ale Ty nim gadasz ^^
-
//Edgar... taaa dobrze, że ów mistrz się o nim nie dowiedział xD
Po okolicy przechadzał się akurat Wielki Mistrz. Gdy dostrzegł dwie asasynki, z czego jedną z raną na szyi i przywiązaną do drzewa, a drugą z nożem w ręce.
-Co tu się dzieje?!-zapytał głośno.
-
// Ta... xD
Alex zaświtała w tej chwili jedna myśl. Mogłaby teraz spróbować oszukać Mistrza i zrzucić wszystko na Nicki. Przecież na zebraniu przedstawiła się jako Asasynka.
- Pomocy! - jęknęła - To psychopatka! - szarpnęła się przy tym. Miała tak wystraszoną minę, że ciężko byłoby jej nie uwierzyć.
-
Mistrz szybko pozbawił Nicki broni i uwolnił Alex.
-Ona zabiła Auditore'a!- krzyknęła Nicole.
-
- To kłamstwo! To ona to zrobiła! Nie mógła znieść myśli, że wybrał mnie, nie ją! Zabiła Ezia, próbowała mnie w to wrobić - tu wskazała na swoje poplamione krwią ubranie - i mnie też chciała zabić! - mówiła, roztrzęsiona.
-
Alex się udało. Nabrała mistrza, ktąry szybkim ruchem związał Nicki.
-Sevenson... jesteś jak twoi rodzice. Zawsze pchasz się w kłopoty...- mruknął i zabrał Nicki do bazy asasynąw.
//A mozem ją tam zabiją? xD
-
Jak twoi rodzice... A więc on znał jej rodziców! Jakim cudem? Przecież oni byli Templariuszami. Na pewno nie zadawali się z Asasynami! W każdym razie jednego była pewna. Mianowicie, musi wyciągnąć wszystko od Wielkiego Mistrza. Pobiegła za nimi.
____________
A.już miałam nadzieję, że zrezygnowałaś z jej zabijania... xD
Tylko Nicki została z "pierwszej ekipy" xD
-
//Taaa xD
-
// Wbijaj gdzieś xD
-
//W tajnym, asasynskim, sweet domku jeste xD
-
Wszedł powoli na teren posesji. Pamiętał, że zostawił tu wcześniej szkatułkę. Ukrył ją w pobliżu grobu Ezia...
Odnalazł go. Wszystkie czarne wspomnienia powróciły. Westchnął ciężko i usiadł po turecku na ziemi, naprzeciwko mogiły, całkiem zamyślony.
-
Pozostał w tej pozycji przez naprawdę długi czas. W końcu powoli podniósł się, ogarnąwszy się trochę. Odszukał szkrzynkę, po czym upewnił się, że ma przy sobie kluczyki. Wziął jeden z nich i otworzył drewniane pudełko. Zerknął jeszcze na grób i z powrotem przeniósł wzrok na karteczkę z tajemniczym wierszykiem.
Oto nowy cel jego życia: odnaleźć coś, co ktoś kiedyś tak pieczołowicie ukrył. Podniósł głowę, z wyzwaniem spoglądając ku niebu.
Zamknął jeden rozdział życia, by móc rozpocząć nowy...