Park w centrum

[Ryan]

Coś błysnęło w jego oczach. Pokiwał palcem z przekrzywioną głową.
- Kłamiesz! - powiedział z szerokim uśmiechem. Obkręcił się na pięcie i nie dbając w ogóle o to, że ktoś może go zobaczyć - przemienił się w wilka.

[Irina]

Zerknęła w niebo. Zaczynało się ściemniać, ale... i tak byłaby widoczna. Nie sądziła, żeby Aleks pozwolił komuś podejść bliżej, nie lubił mieć świadków... chyba. Iskra zmieniła się, jej kocie ciało zdradzało ilość krwi. Ruszyła biegiem, zmierzając ku najbliższym dachom.

[Ryan]

- Ej, gdzie biegniesz? - niemal pisnął, nie bez wesołości. Złapał plecak w zęby i popędził za Iskrą.

[Irina]

Przyspieszyła. Drażniący uszy, piszczący dźwęk wydały jej pazury, gdy wspinała się po pożarowych schodach na dach.

[Ryan]

Potykał się, nie wyrabiał na zakrętach, ale nie dawał za wygraną i cały czas gonił za kotokrwistą, świetnie się przy tym bawiąc.

[Irina]

Przyspieszyła jeszcze bardziej, aż zatrzymała się na krawędzi. Z drugiej strony na dachu jakiegoś opuszczonego budynku, grożącym zawaleniem, stała Irina patrząca na Jamesa. Jasnowłosy stał obok, uśmiechając się wrednie.

[Ryan]

Na dachu pojawił się już jako człowiek.
- Łoooo... - mruknął, rozglądając się dookoła.

[Irina]

Za starszą dwójką pojawili się kolejni ludzie, mówiący coś po rosyjsku. Iskra skuliła się nieco, zastanawiając co robić. Sytuacja nie wyglądała za dobrze, Irina cofnęła się ponownie, niemal do samej krawędzi. James wyciągnął rękę, patrząc na nią, ale ta potrząsnęła głową. Jasnowłosy Rosjanin odsunął Jamesa i wymierzył w Irinę. Iskra zareagowała natychmiast, biorąc rozbieg i przeskakując na drugi dach, odpychając Irinę i lądując z sykiem na jasnowłosym.

[Ryan]

Coś wymruczał pod nosem. Usiadł po turecku pod jakąś anteną, opierając się o nią plecami i jakgdyby nigdy nic po prostu się przyglądał.

[Irina]

*jestem leniem i nie chce mi się opisywać walki soł przejdę do punktu kulminacyjnego*
Wszystko potoczyło się źle. Iskra widziała, że Irina jest już u kresu sił, a James wypatruje tylko okazji, by wyciągnąć ją stamtąd. Oboje byli ranni i zmęczeni, ale to Iskra miała się najgorzej. Dziewczyna z trudem trzymała się na nogach i kiedy dostała po raz kolejny w ranny bok, nie dała rady sie na nich utrzymać. Upadła i kolejny kopniak sprawił, że zsuneła sie z dachu, zawisając na rękach. Mięśnie były jednak nadwrężone, a ona sama wyczerpana i przy akompaniamencie krzyku Iriny, zsunęła się na ziemię, uderzając w nią ciężko, tracąc przytomność.

[Ryan]

// Emmm... Po której stronie jest James?... xD

[Irina]

//Iriny, ale juz nie Iskry. Będzie bronił swojej dziewczyny ^^

[Ryan]

// Czyli teraz walczy razem z Iriną? xD

[Irina]

// Nom. I zawsze chciał dac w mordę panu jasnowłosemu ^^

[Ryan]

// A, jeszcze jedno... Jaka jest pora dnia? xD
No i ten tego... Jak będą za bardzo hałasować to im się gliny zwalą na łeb xD